sobota, 25 stycznia 2014

We dwoje trzy metry ponad niebem

Tytuł: Trzy metry nad niebem
Autor: Moccia Federico
Wydawnictwo: Wydawnictwo MUZA S.A.
Ilość stron: 336
Rok wydania: 2008
Moja ocena: -4/6

Zapamiętany cytat: 
"- Co jest?
- Boję się.
- Czego?
- Że już nigdy nie będę taka szczęśliwa jak teraz..."


Krótki opis: W rodzinie głównej bohaterki najważniejsze są wysokie osiągnięcia w nauce/życiu oraz nienaganne maniery... Tak właśnie wychowywana była Babi - wszystko musiało być "dopięte na ostatni guzik", lecz co się stanie jeśli w jej życiu pojawi się jej przeciwieństwo - głośny chuligan/złodziej/przestępca? Czy świat Babi stanie na głowie? A co na to jej rodzina?


Pierwsze wrażenie: Kiedyś obejrzałam film "Trzy metry nad niebem" (tylko wersję hiszpańską) i naprawdę spodobał mi się. Bohaterowie oraz fabuła była świetnie przemyślana - wprost urzekła mnie. Pomyślałam, że skoro film tak bardzo podobał mi się  więc zapewne książka będzie dużo lepsza... Tak więc podeszłam z dużym entuzjazmem! 

Uczucia w trakcie czytania: Większość scen w książce była przeniesiona na ekran (te najważniejsze wydarzenia), a więc żadnych niespodzianek nie było - co mnie trochu rozczarowało - to było tak jakbym znowu oglądała film... Poza tym jak widać długo zajęło mi przeczytanie tej książki - bardzo prawdopodobne, iż to z powodu tego, że już wiedziałam co będzie dalej. Chciałabym również dodać, że bardzo zdziwiłam się, że autorem jest mężczyzna- po prostu się nie spodziewałam. Ale muszę przyznać, że wątki romantyczne przez panów jest nieraz dużo lepiej napisany niż przez panie. Może to przez, to, iż nie skupiają się na samej miłości, aczkolwiek jest ona tylko dużym, dobrym dodatkiem do świetnej fabuły.

Przemyślenia: Nie spodobał mi się sposób zapisania ostatnich rozdziałów. Najpierw mamy lato, gorącą, rozkwitającą miłość, a tu nagle bach! W kolejnym rozdziale jest już grudzień! Sądzę, że jest to zbyt duży przeskok. Moim zdaniem na filmie lepiej ukazano punkt kulminacyjny. Ale wracając do książki... Mimo, że wiedziałam jaki będzie koniec, znowu się smuciłam, no jak można tak zakończyć książkę? Z jednej strony czuję się rozczarowana, lecz z drugiej mam wrażenie, jakby autor chciał pokazać na czym polega życie oraz to, że często coś nie idzie po naszej myśli.

Podsumowanie: Polecam książkę oraz film, choć wydaje mi się, że wystarczy wybrać jedno, gdyż wizualnie jedno nakłada się na drugie. Jak wcześniej wspominałam, czytając książkę, wiedziałam co będzie dalej oraz niczym więcej niż to, co było zekranizowane mnie nie zaskoczyło. Jeśli ktoś lubi (tak jak ja) historię miłosną dwóch osób o odmiennych/przeciwnych charakterach, to ta książka jest właśnie dla was. 

7 komentarzy:

  1. Z chęcią się skuszę na film albo książkę, choć myślę, że szybciej obejrzę film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, najlepiej obejrzyj dziś, podczas nudnej niedzieli ;)

      Usuń
  2. Nie czytałam książki, ale oglądałam film. W wersji hiszpańskiej, a nie oryginalnej włoskiej co prawda, ale i tak mi się podobał :) A Ty widziałaś film?
    obserwuję i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, widziałam ;) Pisałam właśnie o tym w moich pierwszych wrażeniach dotyczących Trzech metrów nad niebem ;) mnie również się podobał ;) dziękuję, odwiedzam twojego bloga i obserwuję :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze, filmu też nie miałam okazji zobaczyć... Skoro stwierdzasz, że ekranizacja bardzo się z papierową wersją pokrywa, to wybiorę to pierwsze, bo mam już dużo ciekawych rzeczy do czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na twoim miejscu również bym tak zrobiła ;) Wybierz ekranizację ^^

      Usuń
  4. Po udanym spotkaniu z autorem podczas lektury "Chwili szczęścia" z chęcią przeczytam tą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń